10 stycznia 2013

na początku tego roku postanowiłem założyć kolejnego w swoim życiu bloga, do tej pory myślałem, że facebook doskonale blogi zastąpił, jednak po jakims czasie stwierdzam, że na facebooku wszystko ginie w tonie śmiecia, przyda mi się jakieś spokojniejsze miejsce do zapisywania rzeczy [dla mnie] ważniejszych, raczej będzie miał funkcje archwizujące i dlatego zacząłem od przeniesienia tu całej mojej strony z podróżami którą prowadziłem w czasach gdy byłem chudy i biedny ;-)

strona nazywała się o "psie który jeździł koleją", prowadziłem ją w latach 2003-2006, dotyczyła moich wycieczek z tamtych czasów i wyglądała bardzo siermiężnie... o tak:
postanowiłem przenieść całą jej zawartość tutaj, bo firma która hostinguje zdjęcia, na niej zamieszczone chyba już długo nie pociągnie i w ogóle jest troszkę nie z tej epoki trzymanie tego tam, a i sama interia.pl jest troszkę egzotycznym adresem, blogger wydaje się czymś bardziej trwałym. decyzja o przeniesieniu tej strony rozwiązała też problem w jakim języku powinienem pisać tego bloga.

gdy wpisałem nazwę bloga (dzyndzyryndzy) przy zakładaniu, nieoczekiwanie okazało się, że już taki istnieje, ciężko mi było w to uwierzyć, ale gdy sprawdziłem któż to wymyśla takie idiotyczne nazwy jak ja przed laty, okazało się, że to był mój blog, który założyłem w 2005 roku i nigdy nic na nim nie opublikowałem.

co do treści to mam mieszane uczucia. o ile zdjęcia dalej do mnie przemawiają to czytając te teksty młodego kozaka raczej jestem zażenowany, duma z pokonania całych niemiec za 50 centów (bo ktoś pilnował kibelka - tak to byłoby za darmo) czy pierwsze wrażenia z lodowca - teraz gdy mieszkam w kraju lodowców opis grosser aletschgletscher jako strasznego lodowca, w którym więcej szczelin niż lodu wywołuje co najmniej uśmieszek ;-) na prawdę ciężko mi było się powstrzymać od ocenzurowania paru głupot, ale skoro taki wtedy byłem niech już tak zostanie.

wszystkie zdjęcia są sprzed ery cyfrowej, więc wyglądają troszkę "inaczej" nie są ostre jak żyleta i są jakby mniej czyste. no cóż tak kiedyś wyglądały zdjęcia :) są też mniej widowiskowe, bo w tamtej odległej epoce nie robiła się kilku zdjęć by wybrać najlepsze, to raczej pojedyncze strzały do których trzeba było się chwilkę przymierzyć, a o efekcie dowiadywało się po powrocie do domu, w moim przypadku nawet później bo robiłem slajdy, na których wywołanie nie tylko najpierw musiałem nazbierać trochę kaski, ale potem swoje odczekać bo proces E6 to nie było coś co laboratoria robiły każdego [tygo]dnia. ostatnią serię zdjęć tu zamieszczoną (z islandii) sam zobaczyłem dopiero po latach. kupiłem cyfrówkę i jakoś tak ostatnie filmy trafiły na dno pudełka które wędrowało ze mną przez wszystkie islandzkie przeprowadzki.


wszystkie posty z dzyndzyryndzy.w.interia.pl opublikowałem pod datami w których mniej więcej zdjęcia te powstały. ale od teraz nie będę już mieszał w przeszłości i wszystkie nowsze posty nawet jeśli ze starymi zdjęciami będą ukazywały się normalnie.

poza rzeczami ze strony dzyndzyryndzy.w.interia.pl dorzuciłem też zdjęcia z islandii, które zrobiłem zaraz po przeprowadzce tutaj, wtedy jeszcze byłem tu turystą, myślałem że zostanę tu parę miesięcy i wyruszę gdzieś dalej tak więc zdjęcia jak najbardziej do profilu strony "o psie który jeździł koleją" pasują. tym bardziej, że są to ostatnie moje zdjęcia zrobione klasycznym aparatem, za pierwszą wypłatę kupiłem sobie cyfrówkę i zerwałem z robieniem zdjęć na filmie na wiele lat.