26 maja 2014

Koos Fernhout

Skoro w poprzednim poście pisałem o fotografii Śląska to może przez następne parę tygodni będę przedstawiał swoich fotograficznych idoli zajmujących się Śląskiem, a potem przejdę do islandzkich.

Mieszkający w Rotterdamie Koos Fernhout (rocznik 1948) to najpłodniejszy fotograf Śląska na którego się natknąłem, dziś przed napisaniem tego posta obejrzałem ponad 11 tysięcy jego zdjęć. Z pierwszych zdjęć które robił na Śląsku jakieś 5 lat temu można odnieść wrażenie, że to typowy anorak, trainspotter... (*jeśli ktoś mi poda polskie określenie na człowieka, którego hobby jest infrastruktura transportowa, który publikuje na swoich stronach internetowych setki zdjęć starego Ikarusa, jakiegoś tramwaju czy śluzy na kanale to chętnie zastąpię nim te angielskie makaronizmy)

Tak więc zaczął od Kanału Gliwickiego, pozostałości po Kłodnickim, wycieczek po Rudzie tramwajem, dworców kolejowych, jednak w czasie kolejnych odwiedzin  na jego zdjęciach pojawia się coraz więcej 'okolicy'. Spojrzenie Koosa na Śląsk jest zupełnie inne niż fotografów tu mieszkających (których nie można odróżnić jednego od drugiego). Może dlatego, że pochodzi z daleka, może dlatego, że jest starszy od przeciętnego pstrykacza. Ilość zdjęć które robi potrafi przytłoczyć, na swoim flickrowym profilu nie wprowadza wielkiej selekcji, wrzuca i te pięknie dopracowane i takie 'z biodra'. Może to i dobrze, chyba po prostu nie powinienem ich wszystkich oglądać na raz ;)

bytom bobrek
katowice
katowice
bytom szombierki
dąbrowa górnicza
szopienice
.
chorzów
.
bytom szombierki
czerwionka-leszczyny


gliwice
kędzierzyn -koźle
radzionków
zabrze
knurów
sosnowiec
bytom bobrek
bytom
bytom
bytom
mysłowice
katowice
będzin
czerwionka?
dębieńsko
świętochłowice
katowice
katowice
katowice
katowice

19 maja 2014

Marek Wykowski

Idę za ciosem w podtrzymywaniu przy życiu martwego bloga poprzez prezentowanie moich fotograficznych idoli. Postaram się to robić co poniedziałek.

Dziś Marek Wykowski (rocznik 1975?). Natknąłem się na jego zdjęcia przypadkiem jakieś pięć lat temu na filckrze i od tego czasu jest dla mnie najwybitniejszym żyjącym polskim fotografem. Wiem, że to mocno brzmi i do tego szeregowanie artystów w rankingi jest idiotyzmem, a jeszcze większym dzielenie ich wg miejsca urodzenia, ale gdy na potrzeby tego bloga próbowałem sobie w myślach stworzyć jakąś listę fotografów, których najbardziej cenię  to on z Polaków wylądował na szczycie.
Bardzo mało o nim można znaleźć informacji, nie widziałem go w żadnej drukowanej antologii (znaczy nie zapisał się do ZPAFu ;) ), właściwie istnieje tylko na flickrze i to niestety w małej rozdzielczości, a ponoć fotografuje na slajdach Pentaxem 67 więc pewnie w druku byłoby przepięknie. Wrzucę tu tylko parę zdjęć z projektu silesian ballad*, bo od nich zacząłem go poznawać, ale jego inne projekty z Północnej Afryki i z Niemiec też są urocze.

krajobrazy

(13) katowice

(14) katowice

(15)

(29) katowice

(44) sosnowiec

(45) zabrze

(60) chełmek

(63) gliwice

(68) paniówki

(72)

(74) ruda śląska

(77) modlnica

Ludzie

(1) chorzów

(12) sosnowiec

(19) zabrze

(64) zabrze

(78) zabrze
* pewnie dla Ślązaków będzie niemałym zgrzytem, że pochodzący z Krakowa Wykowski przesunął granice Śląska za Brynicę... czasem bardzo daleko za Brynicę

11 maja 2014

Richard Renaldi - Touching Strangers

Skoro ostatnio nie robię żadnych własnych projektów, to żeby blog nie umarł będę w najbliższym czasie przedstawiał tu swoich fotograficznych idoli i do tego postaram się żeby to byli tacy, którzy są jeszcze żywi :) dorzucam więc do artykułów taga fotografowie (klikając w prawej kolumnie można sobie dzięki temu wyodrębnić tylko te posty) - mam nadzieję, że żaden nie poczuje się obrażony, ale termin 'fotograficy' został wymyślony przez miłośników wąchania własnych pierdów w ZPAFie i mam na niego alergię.

Jako pierwszy Richard Renaldi, Amerykanin, rocznik 1968. Właściwie to jedna jego, niedawno zakończona seria: Touching Strangers. Richard ustawiał swoją kamerę wielkoformatową w jakimś miejscu a następnie zaczepiał obce osoby by zapozowały. Zawsze przynajmniej dwie, wzajemnie sobie obce osoby. Modele z łapanki widzą się po raz pierwszy w życiu i pozując mają się dotknąć, wielka bariera w zachodnim społeczeństwie. Efekt na zdjęciach genialny.