07 grudnia 2013

dwie myśli mi się plączą od wczoraj po głowie

pierwsza: melchior wańkowicz wybrał, którą córkę uratuje, a którą zostawi w okupowanej warszawie. sam w kraju nie przebywając załatwił marcie wyjazd do ameryki, a krystyna została w warszawie i zginęła w czasie powstania.

druga: młody szukalski po śmierci ojca poprosił o wydanie ciała, bo nie stać go było na zakup zwłok, a chciał się uczyć anatomii i tak go sobie kroił po kawałku.

02 grudnia 2013

islandzka policja

http://www.flickr.com/photos/logreglan/8643586704/


Dziś smutny dzień na Islandii. Rano pierwszy raz w historii policjant zastrzelił człowieka. Coś co w innych krajach zdarza się codziennie tutaj nie zdarzyło się nigdy. Islandzcy policjanci nie wożą ze sobą broni mimo, że odsetek ludzi z bronią na Islandii jest większy niż w większości krajów europy (30%). Do przestępców z bronią wzywana jest specjalna jednostka "antyterrorystyczna", jednak nie mają tutaj za wiele do roboty, ostatnią ich spektakularną akcją jaką widziałem było ściąganie protestujących ekologów przykutych do dźwigów na dużej wysokości. Nawet byłem kiedyś w ich "tajnej" siedzibie w Reykjaviku, gdy pracowałem w firmie transportowej. Tajnej w cudzysłowie, bo przecież w tym kraju nie ma tajemnic, to że coś nie ma nad drzwiami żadnej tablicy nie znaczy, że nikt nie wie co się w środku znajduje.

Minąłem teraz po drodze do miasta kilka policyjnych samochodów i jakoś tak smutno, inaczej.

A wiadomości informują, że po strzelaninie wsparcia (psychicznego) musiano udzielić 10 osobom i jednemu kotu, bo to właśnie taki kraj jest.

z facebookowego profilu islandzkiej policji, tłumaczenie:
Otrzymaliśmy ostatnio to wspaniałe zdjęcie z takimi oto podziękowaniami:

"Policjanci patrolujący Hafnarfjörður minęli nasz dom przed którym nasza córeczka bawiła się zabawkowym samochodem policyjnym. Gdy im pomachała, zatrzymali się i znaleźli chwilkę czasu by z nią porozmawiać i pokazać jej swój radiowóz oraz wspólnie zapozować do tego zdjęcia. Chcieliśmy podziękować za poświęcenie jej swojego czasu."
To my dziękujemy 

20 października 2013

Höggmyndagarðurinn

w vesturbær

04 września 2013

budki telefoniczne...

...w nowym jorku (tak mi się przypomniało)

04 sierpnia 2013

NYPL 2

w poprzednim poście pisałem o bibliotece miasta nowy jork, teraz wrzucę tu parę książek których nie mogłem po prostu skwitować jednym zdaniem w poprzednim wpisie.

większość czasu spędziłem w czytelni sztuki, tak wyglądał widok z mojego stanowiska

a poniżej:
przez pierwsze dwa dni uwiódł mnie szukalski, przejrzałem wszystkie dostępne pozycje przez niego wydane (tylko te za życia) i pisząc uwiódł nie przesadzam. już wcześniej go lubiłem (inaczej bym tych książek nie zamawiał), ale informacje o nim zawsze były z drugiej ręki, widziałem jakieś rozrzucone reprodukcje jego prac. o jego życiu nie wiedziałem za wiele (tzn myślałem, że wiele, aż do wizyty w tej bibliotece) pierwszy raz miałem okazję zobaczyć wszystko od początku do końca. w pierwszych godzinach fotografowałem sobie co ciekawsze strony, a kończąc dzień kopiowałem strona po stronie całe książki. muszę zaznaczyć, że w NYPL można fotografować książki, jest tylko parę ograniczeń: aparat ma mieć wyłączony dźwięk, nie można stawać na krześle ani robić żadnych dziwnych wygibasów gdy książka nie mieści się w kadrze, nie można również kłaść książki na podłodze czy jej wyginać, rozpłaszczać.

teraz mam już do stacha mniej emocjonalny stosunek ale muszę przyznać, że od lat nie byłem w takiej euforii z powodu książek. w dwa dni prześledziłem całą jego drogę od butnego nastolatka, do szalonego starca (pierwsze książki były z lat 20tych a ostatnie 80tych). w polsce, szczególnie na śląsku znamy go jako rzeźbiarza, muzeum w bytomiu ma parę jego prac, kiedyś jego płaskorzeźba zdobiła wydział filologiczny uś na placu sejmu śląskiego w katowicach, no i oczywiście odpowiedzialny był za wygląd muzeum śląskiego które jednak nie przetrwało wojny. zapewne to zdjęcie było zrobione w katowicach:

ale stach poza rzeźbieniem miał o swojej sztuce sporo do powiedzenia i pisał pisał pisał. czasem rzeczy genialne, czasem głupoty. proporcja drugiego kosztem pierwszego rosła z wiekiem, a pod koniec życia zostało w nim już tylko rozczarowanie. choć chyba całkiem słuszne, skazano go w polsce na zapomnienie, pewnie w końcu trafi do historii polskiej sztuki jako jeden z najwybitniejszych, ale za życia został z tej historii zupełnie wymazany.

muszę też przyznać, że to niesamowite uczucie mieć w rękach te książki wydane w tak niewielu egzemplarzach (niektóre były numerowane, a liczby były dwucyfrowe) leżące sobie bezpiecznie tutaj w nowym jorku już niemal sto lat, z dala od europejskich wiatrów historii. uwielbiam detale każdego egzemplarza.

no dobra, koniec odsłaniania się (jak ktoś niezorientowany to te pieczątki to było porno dla bibliofilów)

nie chcę wrzucać tu najbardziej znanych prac szukalskiego one są do wyguglania, wrzuce jeszcze tylko na koniec mało znane grafiki z czasów gdy był dzieciakiem

"liberty and the law of gravity"

"simplicity as wisdom charmer"

no i może młodzieńcze jego mądrości ;)


mógłbym z tych książek zrobić całego bloga :-) no ale już dość
skoro zająłem tyle miejsca szukalskim  to może już tylko wrzucę fragment innej rzadkiej pozycji dotyczącej słoweńskiej grupy artystycznej IRWIN i pójdę w końcu spać

NYPL

większość czasu w nowym jorku spędziłem w bibliotece. od dłuższego czasu rosła mi lista tytułów których nie było nigdzie w mojej okolicy. oczywiście wszystko jest w bibliotece kongresu, tylko żeby z niej korzystać trzeba być naukowcem (no albo kongresmenem) więc zostaje New York Public Library.
biblioteka jest w samym centrum manhattanu, na rogu piątej alei i 42 ulicy. widok na schody:
i widok ze schodów (tak tak, są odwrotnie, ze schodów zrobiłem przed wejściem, a na schody po tym jak już mnie wyrzucili - nawyk siedzenia w czytelni do zamknięcia jest nie do wyplenienia):

Do biblioteki może zapisać się każdy, jednak żeby móc wziąć książki do domu trzeba mieć adres nowojorski (mówię adres, a nie meldunek, bo w ameryce to troszkę inaczej wygląda. nie ma meldunku, a potwierdzeniem adresu jest np korespondencja na twoje nazwisko) przyjezdnym pozostaje czytelnia. po zapisaniu się dostajemy login i hasło do stystemu komputerowego, kartę biblioteczną oraz taką mini jej wersję do przypięcia z kluczami żeby zawsze była pod ręką (popularny w usa systen np zamiast kart stałego klienta w sklepach)
na rewersie jest kod kreskowy i wzór podpisu

mimo że wszystkie swoje operacje widzisz od razu w komputerze to książki w czytelni zamawia się przez rewersy papierowe, nie wiem dlaczego, może chodzi o własnoręczny podpis? w księgozbiorze podręcznym niektóre pozycje zadziwiają, np leży sobie w dziale z encyklopediami pierwsze wydanie encyclopædia britannica z 1771, w bardzo dobrym stanie szczególnie jak na książkę, którą może sobie każdy z półki ściągnąć i powertować. nie wiem od jak dawna mają tak swobodny dostęp do półek ale jeśli od początku to jest wręcz w zadziwiająco dobrym stanie i nie ma tu mowy o żadnym reprincie, papier czerpany, filigrany... ja szukałem akurat starych rycin z wielorybami, najwyraźniej wieloryby w 1771 składały się w 1/4 z penisów
chciałem jeszcze wrzucić zdjęcie głównej czytelni, która robi wrażenie, niestety mam tylko takie z telefonu:

fabryka

na parterze budynku dawnej fabryki warhola jest teraz sklep z rzeczami dla zwierząt, jest wielki ale fotek zrobiłem tylko kilka w dziale kocim

była nawet samoobsługowa maszynka do grawerowania kocich "nieśmiertelników"
z tej strony nr telefonu, a z drugiej imię.

26 czerwca 2013

rockefeller center

tak dla odprężenia zawsze można sobie pójść popatrzeć na łyżwiarzy w rockefeller center



18 czerwca 2013

Jean-Michel Basquiat

w okolicach bowery  przy great jones street znajduje się studio-dom wynajmowany od andyego warhola przez jm basquiata.
to ten najmniejszy po środku. na dole miał pracownię, a u góry część mieszkalną. dziś znajduje się tu japoński sklep mięsny.



a na piątej alei w japońskim sklepie uni qlo można nawet kupić ciuchy z obrazami jmb

16 czerwca 2013

east village

przybity pittsburghiem wylądowałem o poranku w nowym jorku i od razu stałem się pozytywniejszy. tym bardziej, że pierwszy raz w życiu mieszkałem w east village dokładnie na east first street. tu gdzie wszystko się działo w latach 60tych, 70tych, 80tych. w promieniu kilkuset metrów były dawne mieszkania ginsberga, keruaca, patti smith, madonny po drugiej stronie bowery loft jm basquiata. parę ulic dalej było mieszkanie roberta franka w którym nakręcił pull my daisy, a trochę bardziej w ukrainsko-polską cześć dawny "dom" andyego warhola czy też miejsce, z którego wywodzą się gogol bordello.
dzielnica którą znałem tak dobrze gdy byłem późnym nastolatkiem w czasach kiedy nawet nie marzyłem, że będę kiedykolwiek w nowym jorku.

pierwszy raz w życiu mieszkałem w prawdziwym nowojorskim mieszkaniu, a nie w jakimś pokoju hotelowym. gdyby islandia nie istniała chciałbym mieszkać w nowym jorku. to jedyne dwa miejsca na świecie w których czuję się zajebiście tylko dlatego, że tam jestem, z tym że z dwóch zupełnie przeciwnych więc pewnie wzajemnie się uzupełniających powodów. na islandii to przestrzeń, niebo które jest znacznie bliżej niż gdziekolwiek indziej, pustka, góry. w nowym jorku mnogość możliwości. wszystko tu można znaleźć (czyli odwrotność islandii gdzie cokolwiek chciałbyś  mieć musisz to sprowadzić, cokolwiek chciałbyś robić musisz wyjechać).

tu mieszkałem

z boku domu mieliśmy nawet "ogród"

dbały o niego dziewczyny i dziewczynki z lower eastside girls club

z życia kamienicy


 mieszkając z reżyserem teatralnym nie znajdziesz koło kibelka auto świata czy ckm

widok z okna w sypialni. o poranku budziły mnie kroki dziewczyny w szlafroku idącej z parteru na dach po tych metalowych schodach z kubkiem porannej kawy w ręku

za rogiem można popatrzeć przez szybę na DJów dzielnicowego radia