Björn mieszka w miejscu, które przeciętny człowiek jest w stanie co najwyżej odwiedzić na letniej wycieczce. Pięknie położona rybacka wioska (na islandzkie standardy to niemałe miasteczko - 1.200 mieszkańców), jest łatwo dostępna tylko od strony oceanu arktycznego. Od strony lądu prowadzi droga numer 76 z jednopasmowymi (sic!) tunelami. Przejedźcie sobie przez taki tunel na Google Street View to mniej więcej zobaczycie o co chodzi. Na szczęście nigdy nie spotkałem w takim tunelu ciężarówki ale wiem, że jeżdżą i nie mam pojęcia co się wtedy robi... cofa kilometr na wstecznym??? Tunele mają też potężne wrota, nie wiem po co.
Jest też droga przez góry ale to tylko latem (które tam jest wyjątkowo krótkie) i raczej nie na normalne samochody.
Całe miasteczko mieści się na skrawku w miarę płaskiej powierzchni u podnóża ogromnej stromej góry poprzetykanej zaporami przeciwlawinowymi. Nigdy nie mieszkałem w takim miejscu ale sprawia bardzo klaustrofobiczne wrażenie, myślę że nie dałbym rady. No ale Björn daje i nawet co dzień znajduje na tak małej przestrzeni coś wartego sfotografowania ;-)
Może uwielbiam jego zdjęcia tak bardzo dzięki platformie, na której je umieszcza. Björn często umieszcza swoje zdjęcia na Cowbird, a tam przecież zdjęcia są tylko pretekstem do opowiedzenia jakiejś historii. W ten sposób poznajemy przyjaciół, sąsiadów no i samego Björna.
Właśnie, zima w Siglufjörður... biorąc pod uwagę jak potrafi nam dać w kość tutaj w południowo-zachodniej Islandii ogrzewanej przez Golfsztrom prosto z Karaibów, nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak można ją tam przeżyć...
(i to jest raczej Björnowa codzienność, zima na Islandii trwa 6-8 miesięcy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz