14 kwietnia 2013

Centralia, Pennsylvania

Po drobnym parodniowym zboczeniu do Ohio, Kentucky, Zachodniej Wirginii i Waszyngtonu nadszedł czas powrotu na właściwy szlak mojej wycieczki czyli do rusińskiej, przemysłowej Pensylwanii. Wszyscy jadą do Pensylwanii oglądać amiszów, a ja Łemków, Ukraińców...

W rejonie zwanym Coal Country zacząłem nietypowo, bo od miasta, którego nie ma.
Prowadzi tam opuszczona szosa

zniszczona przez to co się dzieje pod miastem

jak wspomniałem miasta nie ma. została cerkiew, budynek straży pożarnej, dwa prawosławne cmentarze i jeden protestancki.

co się stało? pożar pokładów węgla. miasto opuszczono w latach 80tych, choć sam pożar zaczął się w latach 60tych i  nie był to pożar w kopalni, prawdopodobnie wychodzące na powierzchnię pokłady węgla zajęły się od śmieci palonych za cmentarzem.
dwadzieścia lat później w miasteczku zaczęto orientować się, że coś jest nie tak. Właściciel stacji benzynowej gdy sprawdzał prętem poziom paliwa w podziemnych zbiornikach stwierdził, że benzyna zaraz zacznie mu się tam gotować, ziemia zaczęła się rozstępować ludziom czasem dosłownie pod nogami, niektóre otwory miały niemal 50 metrów głębokości, a w środku buchał żar, asfalt na szosie dojazdowej spękał, co jakiś czas rozstępująca się ziemia puszczała toksyczne gazy. Podjęto decyzję o ewakuacji miasteczka. Dziś po Centralii została tylko siatka pustych uliczek, tutejszym zwyczajem jest burzenie opuszczonych domów, żeby nie osiedlali się tam nieproszenie goście jak np w Detroit.

pożar trwa już ponad 50 lat i potrwa jeszcze co najmniej 100, bo to Ameryka, tu rządzi prosty rachunek, wyliczono, że ugaszenie wiązałoby się z rozkopaniem całej okolicy i kosztowałoby więcej niż węgiel pod miastem jest warty, więc pożar skończy się gdy cały węgiel pod ziemią się wypali
Większość mieszkańców była Rusinami w tutejszej cerkwi co jakiś czas odprawiane są jeszcze msze.

Brak komentarzy: